Obserwatorzy

czwartek, 24 listopada 2011

KITOCHA

Witajcie!
Listopad zbliża się do końca to i humor mi się poprawia i tak sobie myślę i myślę co tu Wam ciekawego napisać no i postanowiłam,że napiszę Wam co już kiedyś napisałam,a mianowicie,że bardzo lubię swoją pracę:)Ano tak-to szczera prawda-lubię ją za swoje koleżanki ,które uwielbiam(zawód mam sfeminizowany),za moich pacjentów,za ten dreszczyk emocji,za ludzkie słabości,za to że robię to co zawsze chciałam robić i za różne niespodziewane sytuacje,często zabawne:)
Pamiętam jak będąc młodziutką pielęgniarką podjęłam moją pierwsza pracę na oddziale chirurgii i onkologi dzieciecej.Miałam Pana ordynatora o żelaznych zasadach,który np.uważał,że nie jest możliwe aby dziecko nie miało apetytu.Jedzenie jest jak oddychanie i po prostu jeść musi:)Codziennie był duży obchód z całym personelem i wszystko musiało chodzić jak w zegarku:)Obchód odbywał się zaraz po śniadaniu  i jeśli któreś z dzieci jadło na sali ,a nie na świetlicy to na obchodzie nie miał prawa stać żaden talerz,a tym bardziej talerz o zgrozo pełny.
No ale jak łatwo się domyśleć tak się stało i oczom wszystkich,a zwłaszcza Pana ordynatora ukazał się talerz pełen kaszy na mleku.Na mnie młodziutką pielęgniareczkę padła blady strach bo stałam bliziutko i to na mnie spoczęły oczy groznego doktora i cedząc słowa zapytał:
-Siostro! A co to takiego?????- wskazując na talerz?????
Ze strachu nie wiedziałam co mam odpowiedzieć,a rzecz działa się na sali malutkiej trzy i pół letniej rezolutnej Ani.Zapadła cisza,a ordynator z tym wyciągniętym palcem czekał na odpowiedz.I nagle zaskrzypiało łóżeczko i wszyscy usłyszeli cieniutki głosik mówiący
-WUJEK WIES CO??????TAKĄ KASE KITOCHE TO SOBIE SAM JEDZ!!!!!
No i jak tu nie lubić takiej pracy?????
No i czas na filcaczka.Pamiętacie parę myszek,której życzyliście potomstwa.Oto jest pierworodna mała myszka:)
Mała Mysia dostała łóżeczko.......
......i butelke ze smoczkiem,ponieważ była karmiona sztucznie.....


Tyle na dziś :)Jutro już piątek,a potem dwa dni laby(przynajmniej dla większości:)Pozdrawiam Was gorąco i do zobaczenia wkrótce:)Lecę do Was!!!!

59 komentarzy:

  1. Kasiu zawsze gdy jestem u Ciebie poprawia mi się humor. Nawet gdy jest dobry, to staje się jeszcze lepszy. Dziś się uśmiałam szczerze i z zabawnej historyjki i z mysi, takiej śliczniutkiej, że aż trudno mi uwierzyć, że parę godzin wcześniej na przyrodzie w szkole uczyłam dzieci jaki to szkodnik. Dobrze, że opublikowałaś post dziś, bo inaczej z lekcji byłaby klapa. Kocham Twoje myszki, zwłaszcza te malutkie z buteleczkami przy pyszczkach. Uciski ślę. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasieńko, musisz być wspaniała pielęgniarką...NAJLEPSZĄ!i co na to Pan Ordynator???:) niezła historia...:)))) Kochana, nie mogę tu do ciebie wpadać...no nie mogę...tak pięknie tworzysz...tak cudnie, że ja nie mogę przestać o tym myśleć później...wierz sobie lub nie, ale Twój krecik to mi się śnił nawet:) uwielbiam wszystkie Twoje wytworki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietna mycha i zaczyna sie u Ciebie niezle urzadzac,,a to lozeczko, a to smoczus..hihihi... zabawna opowiesc o pracy,,milego weekendu Ci zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysia słodka :) Dobrze, że możesz pracować w zawodzie, który bardzo lubisz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie sytuacyjne dowcipy:).
    A myszka jak królowa - widać, że się dobrze czuje w swoim domku!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hihi, i opowieść fajna i filcaczek, który jest przesłodki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myszka piękna i słodka :)
    Kasiu ja już pisałam chyba, że gdybym miała trafić do szpitala to chętnie pod Twoją opiekę :)
    Twoi pacjenci mają szczęście mając takiego anioła w pobliżu. Ściskam mocno! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiu Ty to potrafisz wzbudzać zachwyt. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Boziu, jaki rozkoszny maluch!

    OdpowiedzUsuń
  10. I zazdroszczę zadowolenia z pracy. Szkoda, że u mnie nie ma takiej atmosfery :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Uśmiech na usta się ciśnie, zawód i pasja-idą w parze jak widać.
    Filcaczek jest boski, malutki bobasek, z pyszczkiem uchylonym - Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  12. pielegniarstwo to powolanie i Ty je odnalazals :) Zazdroszcze i gratuluje
    A myszka piekna

    OdpowiedzUsuń
  13. Mysia jest cudna. Wyprawkę jej zgotowałaś iście królewską :)
    Super że lubisz swój zawód i masz szczęście pracować z fajnymi ludźmi. A scenka rodzajowa... no śmiałam się na głos :) dzieci są rozbrajające :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O proszę, kolejna pielęgniarka wśród blogowiczek. Ja dopiero się uczę (Irok) i o powołaniu nie mogę powiedzieć, ale mi się podoba :)
    Bobasek mysi z buteleczką świetny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu, bardzo sympatyczne zdarzenie.A i myszka,
    jako maly bobas, wzruszjaca
    Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  16. świetna opowiastka :D Anie są super ;p
    a twoje filcaki są super :D ja jak narazie umiem ulepić jednokolorową kulkę :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajna opowieść, jestem ciekawa reakcji "wielkiego pana ordynatora" he he he! Ania miała rację! :) Nadal pracujesz w tym samym miejscu?
    Zapraszam do mnie na zimowe candy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudne myszątko!
    Opowiastka świetna, też jestem ciekawa reakcji ordynatora :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Słodkie maleństwo! A historia rozbrajająca, pewnie jeszcze nie jedno ciekawe zdarzenie masz w pamięci :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasiu super to wspomnienie,a mysia przeurocza aż się rozczuliłam,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajna i pełna humoru historyjka:-)Kitocha wraz z łóżeczkiem rewelacyjna, tylko teraz żeby Ci się myszy w domku nie zagnieździły:-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj rozśmieszyła mnie Twoje historyjka:-) A mysia bobas jest przeurocza:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zawód, który się kocha, to skarb. Ja niestety nie wybrałam tak dobrze i miotam się cały czas :( Wzruszyłaś mnie tą historią - trzyletnia Ania na onkologii... więcej nie trzeba żeby się poryczeć! A tu jeszcze taka mysza rozczulająca...
    Robinek?! - to bardzo paczłorkowo się nazywa :)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie no jak zawsze poscik tak swietny,ze czlowiek usmiech od ucha do ucha po ma :) w takim dobrym nastroju ide pakowac bizu do pokazywnaia i robic zegareczek na zamowienie :) trzymac kciuki,zbey sie ruszyla sprzedaz tu :D

    OdpowiedzUsuń
  25. i oczywiscie mycha przeslodziak :) i wiem,ze paka doszla i czeka na mezyka co by ja dalej przywiozl dziekuje bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Myszka słodka
    Twoja historia mnie rozbawiła

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Fajna ta dziewczynka z Twojej opowieści ,surowośc ordynatora nie zrobiła na niej wrażenia :)
    ciekawe masz wspomnienia :)
    A myszka jest przesłodka !!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Fajna historyjka rozumiem, że wszyscy ryknęli śmiechem a pan ordynator się smiał czy zjeżył? A myszka słodziutka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Muszę przyznać, że jak na pierwszą pracę to trafiłaś naprawdę w niezwykłe miejsce - oddział najtrudniejszy i najwspanialszy zarazem. Najwspanialszy - kiedy dzieciaki zdrowieją albo gdy wygłaszają takie "perełki" - poprawia się humor na cały dzień ;-)
    Myszak cudowny ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  30. Super historyjka, zazdroszczę Ci takiej pracy. Też marzyłam o tym by zostać pielęgniarką. Niestety , nie udało mi się spełnić tego marzenia.
    A mysia cudna i w tym łóżeczku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Mysiula śliczna, słodziutka. Dziewczynka z opowieści spryciula, ale dogadała ordynatorowi hehe brawo

    OdpowiedzUsuń
  32. Historia...wywołuje uśmiech na twarzy....
    Mysiunia taka słodziutka, malutka, aż się chce przytulić taką istotkę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. ale słodki mysi bo basek! Uwielbiam bobaski ;P
    A historyjka rzeczywiście zabawna. Mama mojego ukochanego jest pielęgniarką i też nie raz opowiada takie sytuacje, że człowiek nie umie przestać się śmiać:)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  34. Historia urocza:) Tworzysz prawdziwe cudeńka z filcu!

    OdpowiedzUsuń
  35. Kasiu dziękuję za miłe słówka :*
    Nieźle się uśmiałam przy tej historyjce :) Darzę szczególną sympatią pielęgniarki, jako dziecko dużo chorowałam. Pobyty w szpitalu nie są dla nikogo miłe, ale dzięki kochanym pielęgniarkom, szpital tymczasowo stawał się moim drugim domem.
    Jeszcze po latach, jak trafiłam do tego samego szpitala to mnie poznały :) Aż mi się ciepło na sercu zrobiło :)
    Co do myszki, raaaaany, robisz istne cuda, chciałoby się od razu to małe myszątko przytulić <3

    Pozdrawiam Cię cieplutko i jeśli obchodzisz dziś imieniny to wszystkiego najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Sympatyczna historyjka jak i mała mysia ..

    OdpowiedzUsuń
  37. śliczna mysia:)
    Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga:
    www.kasiulkowetwory.blogspot.com
    Pozdrawiam- ARTYSTKA26

    OdpowiedzUsuń
  38. Pospacerowałam po twoim blogu, jest tu milutko. Robisz śliczne filcaki a myszka jest słodka.
    Dzięki za odwiedziny u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  39. O matuniu, ficakowego Nobla powinnaś dostać!

    OdpowiedzUsuń
  40. Przeczytałam tą historię rano i muszę Ci powiedzieć,że poprawiła mi humor na cały dzień :) Kitocha :):):) fajne określenie tej kaszy :)
    Wszystkiego najlepszego z okazji imienin :)

    OdpowiedzUsuń
  41. No i z tego wszystkiego zapomniałam myszątka pochwalić.Jest przesłodka z tymi różowymi policzkami i noskiem :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Urocza i rozbrajająca historyjka:)))ale tylko w wykonaniu dzieciątka, dorosły pacjent jakby walną, że mu szpitalne jedzenie nie smakuje i polecił jeszcze ordynatorowi to zjeść...:))) to chyba byłoby kiepsko:)))
    Mysia przepiękna, z tą buteleczką wygląda fantastycznie!!! Pozdrawiam cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  43. Masz wspaniały ale i zarazem bardzo ciężki zawód.Bliska memu sercu osoba (siostrzenica)wykonuje go właśnie. A jestem pewna że tak jak u niej jest i w Twoim przypadku.Kochacie to co ROBICIE.
    Myszątko z tą buteleczką jest po prostu rewelacyjne.Gratuluje wspaniałego pomysłu oraz jego wykonania:))))))
    Pozdrawiam serdecznie życząc samych uśmiechniętych pacjentów:))

    OdpowiedzUsuń
  44. Fajna historia z tym ordynatorem i filcaczek cudny:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Myszka ślicznotka, a kasa kitocha wymiata :):)

    OdpowiedzUsuń
  46. tak mi dziś zrobiło się smutno, gdy tylko zajrzałam na blogi, przez zwykłe ludzkie podłości związane z małym chłopcem i jego blogiem. Dopiero u ciebie się uśmiechnęłam przez tą kitochę :)
    Dzieci są rozbrajające :)
    Moc serdeczności Kasieńko :*

    OdpowiedzUsuń
  47. Śliczna ta myszka , a te dodatki przecudne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Cudeńko ta myszeczka w koszyczku. Jestem pod ogromnym wrażeniem :) , tym bardziej że nie filcuję i podziwiam cierpliwość w dźganiu :) i precyzje wykonania.Dziękuję za wizytę u mnie i miły komentarz. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Wyobrażam sobie, jaka to ciężka praca.
    Myślę, że tylko takie osoby, jak Ty, dla których praca jest pasją, mogą dobrze wykonywać taki zawód. Gratuluję takiego podejścia.

    Mina ordynatora musiała być bezcenna :))

    A mycha super :)


    Pozdrawiam

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  50. O tak maluchy potrafią zaskakiwać :).

    Myszka jest cudna i te szczególiki, super :).

    OdpowiedzUsuń
  51. hehehe, ciekawa jestem miny Ordynatorka ;-) zapewne bezcenna była Jednak to prawda, że dziecko prawdę powie :D myszka urocza, ale ta butelka ze smoczkiem - rozkoszne :-)

    OdpowiedzUsuń
  52. Myszka jest cudowna i rozczulająca.

    OdpowiedzUsuń
  53. Fajna historia:) A myszka jest przekochana:)

    OdpowiedzUsuń
  54. hi hi ;-) Jaka słodka mysia ;-D;-*** jesce z tym smoczkiem jest rozbrajająca ;-)!

    OdpowiedzUsuń
  55. slodka myszka, a historyjka przeswietna :)))

    OdpowiedzUsuń
  56. Nie mogę:) Baby Mysz powaliła mnie na kolana. Genialna ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń