Witajcie:)
Nie wiem jak Wy reagujecie na kłopoty-jedni jedzą inni piją ,a ze mnie ucieka życie i po prostu nie mam sił i ochoty na robienie czegokolwiek-tylko to co muszę.
Wiem,że to co napiszę oburzy niektórych,bo ludzie mają o niebo większe problemy,ale ja jestem ogromnie związana z każdym naszym zwierzaczkiem i ich niedyspozycje to dla mnie na prawdę duże zmartwienie.
Zaczęło się w zeszłym tygodniu w środę.Mój syn zauważył,że szczurek Tytus ma na siusiaku krew.Myślałam,że może zadrapał się podczas toalety,albo skaleczył o sianko w klatce.Jednak,gdy zsiusiał się jego mocz miał barwę barszczu z buraków.Natychmiastowa wizyta u lekarza i diagnoza,że to "raczej" nie guz tylko stan zapalny i 5 dniowa zastrzykowa kuracja antybiotykowo-przeciwbólowo-przeciwkrwotoczna.Niestety bez efektu.Pojechałam z Tytusem na USG,które wykluczyło zmiany nowotworowe,a wykazało zapalenie męskich gruczołów płciowych(odpowiednik prostaty)-niezwykle rzadkie u szczurów.Zmieniono antybiotyk na szczęście na doustny.Objawy choroby powoli ustępowały,ale z naszego szczurka jakby uszło powietrze,tylko wieczorami wstępuje w niego cień dawnego Tytusa.Wszelkie publikacje podają,że szczury żyją ok.3 lat,a w trakcie wizyt u Tytusowych doktorów dowiedziałam się ,że to rzadkość i nasz szczurek to już mocno starszy pan.Strasznie,strasznie mi żal,bo szczerze polubiłam naszego rozrabiakę a obawiam się,że przed nami już nie dużo wspólnego czasu:(
Ponieważ to blog robótkowy pokazuję zaległe prace,bo na chwilę obecną nawet szydełkować mi się nie chce.
Optymistyczny psiaczek:)
I w ascetycznych kolorkach tygrysek.Wybaczcie ilość zdjęć ale nie wiedziałam w jakim tle będzie lepiej widoczny:)
Trzymajcie kciuki za Tytusa-do miłego zobaczenia:)
KASIA