Obserwatorzy

wtorek, 26 lutego 2013

Zabaweczki dla synka i córeczki:)

Witajcie:)
Oj dawno nie było u mnie żadnych zabaweczek,ale nagle i niespodziewanie wyniknęła u nas taka potrzeba:)Otóż mój syn podkreślam lat 16(!!!),który uważa matki rękodzieło za niegrozną dla otoczenia fanaberię poprosił,abym zrobiła mu świnkę z gry ANGRY BIRDS.No synuś-mówisz i masz:)

 No tu podobno popełniłam nietakt,bo te świnki w grze raczej nie występują tyłem,więc nie wiadomo,czy posiadają ogonki.No ale jak dla mnie świnka różowa,czy zielona ogonek mieć musi:)

No jak został obdarowany Grześ to i Gabi nie mogła być poszkodowana,a ponieważ Tytus (szczurek) jest u nas w domu powszechnie wyrywanym sobie z rąk zwierzaczkiem,postanowiłam zrobić panią szczurkową,na którą "przepis" znalazłam na jednym z blogów.Gryzoniek jest całkowicie uszyty ręcznie,więc musicie mi wybaczyć niedociągnięcia,w każdym razie mocno się starałam:)



I na koniec chwalipięctwo-cudne prezenty od DANUSI:)



Prawda,że piękne!!!!:)DANULKO-Ty wiesz jak bardzo Ci dziękuję:)
Tyle na dziś,za oknem świeci słoneczko,więc może już wiosna tuż,tuż:)Miłego tygodnia i do zobaczenia:)

środa, 20 lutego 2013

RĘKODZIEŁO WŚCIEKŁOŚCIĄ MALOWANE!

Witajcie:)
Mniej więcej dwa miesiące temu dostałam w pracy dodatkowe pieniążki i postanowiłam sprawić sobie porządny ,ciężki i dodam,że nie tani czajnik.Wybierałam bardzo uczciwie i z dumą przyniosłam mój zakup do domu.Zapakowany był w firmowy karton,a w środku książeczka informacyjna zapewniała mnie,że kupiłam produkt najwyższej jakości,który posłuży mi lata.I jakież było moje zdziwieni,gdy w niedziele wstawiłam wodę i okazało się,że kuchnia jest pełna wody.Najpierw zdziwienie,a póżniej wściekłość i to taka z niecenzuralnymi słowami mnie opanowała,bo niestety nie zachowałam rachunku,a boski czajnik najzwyczajniej w świecie przeciekał.Żal go było wyrzucić,więc przerobiłam go na ...wazon kuchenny-o taki:)





Serwetka konwaliowa pochodzi z prezentu jaki dostałam od GRAŻYNKI.Bardzo dziękuję:)
Prezentem od GRAŻYNKI jak i od DANUSI pochwalę się przy innej okazji,ponieważ mój aparat odmówił już współpracy:)Pozdrawiam Was już prawie...wiosennie(oby!!!) i do zobaczenia:)

piątek, 15 lutego 2013

CZASEM CZŁOWIEK MUSI....

Witajcie:)
Wiecie na pewno,że jak ktoś prowadzi blog rękodzielniczy to musi to rękodzieło lubić-ja wręcz uwielbiam,lecz wiąże się z tym  brzydka cecha-chęć posiadania bo po prostu czasem coś chwyta za serce i wręcz nie daje spać po nocach.Tak też było,gdy trafiłam na bloga DANUSI.Jej prace po prostu skradły mi serce.Przyznaje,że szukałam w internecie,gdzie mogłabym kupić sobie coś robionego haftem wstążeczkowym,ale to co udało mi się znależć nie dorastało do pięt  pracom DANUSI.W końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam,czy nie zechciała by dla mnie wyhhaftować bzu.DANUSIA-kochana kobieta zgodziła się i tak od słowa do słowa zrodziła się wymianka.
Ja dostałam takie cudo!!!!!
...I jeszcze takie...
A Danusia poprosiła o szkatułkę na przydasie .Dowiedziałam się ,że lubi kolor zielony i Prowansję,więc wyszło tak:




Nie wiem już jak wyrazić słowami,ale ja jestem po prostu naszą wymianką zachwycona:)DANUSIU kochana kobietko-jeszcze raz bardzo Ci dziękuję:)!!!
I  na koniec tradycyjnie jakiś zwierz być musi.Dziś moja papuga Fredek,która jak dorosła okazała się być Fredką:)





Piórek na szyi chwilowo brak,gdyż włożyła łepek między sztachetki klatki i nie mogła go wyciągnąc,więc efekt na szczęście jest tylko taki.Kilka słów o niej-Fredek jest Aleksandrettą.To bardzo fajne papugi,lecz z charakterkiem.Uważam ,że nie nadają się dla każdego,gdyż potrafią być agresywne,a dziób mają potężny i ostry.Wybierają sobie jedną osobę do której odnoszą się wręcz z czułością.Są bardzo ciekawskie i umieją naśladować dzwięki i jeśli się je nauczy-mówić.Fredek jest z nami od 6 lat.Zdjęcia tu prezentowane pochodzą z kuchni ja robię jakieś jedzonko,a Freduś musi wszystko widzieć i spróbować:)
Pozdrawiam Was gorąco-do zobaczenia:)

piątek, 8 lutego 2013

W OCZEKIWANIU NA WIOSNĘ:)

Witajcie:)
Jak najlepiej czekać na wiosnę???Pod ciepłym kocykiem i z kubaskiem czegoś fajnego do picia(do wyboru kawa ,herbata,gorąca czekolada itd).
A jak się człowiek tak napatrzy,napatrzy na Wasze dzieła to i sam chce spróbować i oto efekt:)
Kubeczek w kapotce w wersji  walentynkowej:)




Bardzo podobają mi się różnego rodzaju produkty robione grubym ściegiem na drutach lub szydełku i od dawna marzyłam o takim kocyku.Przyznaję,że mogłabym zrobić go sama,ale zajęło by mi to wieki,a od kupna odstrasza cena.I tu wzięłam się na sposób-kupiłam na wyprzedaży trzy wielkie szaliki w kolorze szarym:)

Połączyłam je ze sobą kilkoma rzędami turkusowych pasków robionych na szydełku:)
Powstał z tego koc o wymiarach 210 na 160 cm-bardzo milutki i cieplutki:)

Na tej samej wyprzedaży kupiłam jeszcze trzy brązowe szaliki,do których już świerzbią mnie rączki:)

A że wczoraj był tłusty czwartek to chciałam pokazać Wam pewnego wielbiciela faworków:......
.......i Hedwigę wypatrującą wiosny...
Do zobaczenia........:):):)                                                                                                                         

niedziela, 3 lutego 2013

RECYKLING W WERSJI HAND MADE:)

Witajcie:)
Pewnego dnia moja Pani Gospodarcza w pracy robiła porządek w swoim pokoiku,który ma mnóstwo zakamarków,a tym samym pełno w nim różnych gadzetów,które w danej chwili nie,ale na pewno się przydadzą.Dobrze,że Ela-gospodarcza wie,że jak nie jej to mi się na pewno przyda i tak oto podarowała mi starą część kartoteki,której niestety nie uwieczniłam,ale od razu widziałam "w głowie" jak ją ozdobię i gdzie stanie.Szufladki miała ustawione w poziomie,a ja zmieniłam ich ustawienie na pion i tak oto powstała słupko-komódka,która bez trudu wcisnęła się na z góry upatrzoną pozycję:)




 Ciężko zrobić jej zdjęcia w całośći bo jest dosyć wysoka.Trudno też było nadać jej pożądany kolor,ponieważ zrobiona jest z jakiejś pradawnej płyty meblowej,która przy mocniejszym czyszczeniu zaczęła się rozwartwiać,więc nie można było tak jak pierwotnie chciałam pomalować ją bejcą:)


@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
Jeszcze z czasów świątecznych jakiś czas temu zostały mi pomarańcze kupione jako"soczyste i słodkie" a były ....No takie,że postanowiłam je najpierw  "upiec.".....

.....a potem po wysuszeniu w piekarniku posłużyły jako element  jednego z wianuszków,które powstały ze starego lnianego worka:)

Pozdrawiam Was niedzielnie,lecę doszykować rodzinny obiadek,a potem z przyjemnością Was poodwiedzam:)Miłego tygodnia!!!!