Witajcie!
Chciałam z Wami dzisiaj podzielić się moimi rozważaniami.
W taki nastrój wprowadziło mnie Candy u EWCI,gdyż i powód tej zabawy nie jest błahy,zresztą sami zobaczcie.EWCIA piszę i ja się z nią zgadzam,ze dane wydarzenie może zmienić czyjeś życie.A ja chcę Wam opowiedzieć jak pewne wydarzenie zmieniło życie mojej Mamy.
W 1997 roku moja Mama była już po 40.W kwietniu po raz pierwszy została Babcią-urodził się Grześ.W czerwcu bardzo gorącego lata zaczęła mieć zawroty głowy,uczucie takie jak by miała zasłabnąć.Nietrudno się domyślić,ze wszyscy stawiali na klimakterium,którego objawy nasila straszny upał.Szczęśliwie się złożyło,ze w tym mniej więcej czasie Mama miała badania okresowe w pracy i między innymi musiała zaliczyć neurologa.Ten w trakcie badania stwierdził,ze Mama ma słabsze odruchy z lewej strony.Zaczęła się dalsza diagnostyka i okazało się,ze moja Mama miała guza mózgu!!!Decyzja-operacja i dopiero w trakcie jej trwania można będzie na 100% stwierdzić jakiego rodzaju jest to guz-łagodny,czy złośliwy.Szczęściem w nieszczęsciu był to nerwiak (czyli łagodny)na nerwie słuchowym-wielkości mandarynki.Wiadomo było,ze po operacji Mama na pewno straci częściowo słuch,a co dalej nie wiadomo.Dużym zagrożeniem było to,ze guz znajdował się blisko pnia mózgu.Wszystko zakończyło się dobrze.To znaczy guz usunięto na ile było to możliwe,Mama słuch straciła tylko w jednym uchu,ale nie całkowicie,ale miała porażoną twarz i częściowy lewostronny niedowład..Moja Mama z pięknej kobiety zwracającej uwagę swą urodą na ulicy,stała się osobą zwracającą uwagę z zupełnie innego powodu.Rehabilitacja i próba usprawnienia uszkodzonych nerwów trwała trzy lata.Niestety nic to nie dało.Moja Mama unikała zdjęć,spotkań z nowymi ludzmi,patrzenia w lustro.Niewiele dawało wsparcie rodziny,przekonywanie,ze to nie takie ważne-przecież najważniejsze,ze żyje.W między czasie urodziła się Gabi a czas płynął.Dzieci poszły do przedszkola i zbliżał się pierwszy dzień Babci na który moja Mama nie chciała iść.Przyznaje,że ja się wściekłam powiedziałam,,zeby w takim razie sama powiedziała swoim wnukom,że nie przyjdzie.Moja Mama przyniosła dotąd nie widziane przez dzieciaki zdjęcia i zaczęli oglądać.Padło pytanie -a kto to jest????To ja powiedziała moja Mama.Opowiedziała im wtedy na miarę możliwości zrozumienia 2 i 4 latka o swojej chorobie i jej następstwach.Gdy obejrzeli album moje dzieci powiedziały-BABCIU TERAZ JESTEŚ ŁADNIEJSZA!I to była najlepsza i najskuteczniejsza terapia.Moja Mama przestała zasłaniać twarz chustką,a na dniu babci w przedszkolu siedziała w pierwszym rzędzie.I tak to jedno zdanie zmieniło życie mojej Mamy,a przy okazji nas wszystkich.
A ponieważ jest to blog robótkowy w zasadzie to pokażę Wam coś co robiłam na wymiankę z inną Ewcią,bo wiem,ze ona pokazała już żyrafkę na swoim blogu.
Ponieważ moja część wymianki,jeszcze do mnie nie dotarła to pochwalę się jak przyjdzie,zresztą w następnym poście,będę się chwalić tym co dostałam od Was i za co bardzo,bardzo dziękuję:)
Miłego odpoczynku Wam życzę -wszystkim razem i każdemu z osobna.
Wzruszająca historia, Kasiu! Przecież kochając patrzymy i widzimy SERCEM!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie całą Twoją rodzinkę!
Dzięki, że podzieliłaś się z nami kawałkiem swojego życia:)
jeju wzruszająca historia :) dobrze ,że się dobrze skończyła ... małe rzeczy mogą wiele :) a żyrafka cudowna
OdpowiedzUsuńSamo życie opisałaś, choroba nie wybiera, każdego to może spotkać. Wsparcie bliskich jest nieocenione, a szczere słowa wnuków najlepszym lekarstwem dla każdej babci! Pozdrowienia dla Ciebie i Twoich bliskich!
OdpowiedzUsuńpopłakałam się, mam dziś mega doła. Jak zawsze kiedy brakuje pieniędzy. Choć tyle jest powodów do życia, człowiek czasem nie ma już siły. Moja mama rok temu otarła się o śmierć. Na szczęście mądry lekarz wysłał ją do szpitala, gdzie w końcu się nią zajęli. Niestety nie będzie już tak jak kiedyś. Pamiętam jak urodził się Kuba, tak ożyła, jakby ubyło jej 10 lat. Tęsknie za tym czasem :(
OdpowiedzUsuńŚliczna żyrafka
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia ,jedno zdanie wypowiedziane szczerze może odmienic los i to jest prawda ,
OdpowiedzUsuńbardzo pięknie opisałaś historie Swojej Mamy ,a zyrafka cudna ,
Pozdrawiam :)
Ale to wzruszające
OdpowiedzUsuńA najpiękniejsze jest w tym wszystkim to, że Twoje dzieci tym jednym zdaniem zadziałały lepiej niż jakakolwiek terapia
A co do żyrafki to jest naprawdę piękna
Pozdrawiam
Aż się wzruszyłam czytając historię Twojej mamy. Dzieci są cudowne! :)
OdpowiedzUsuńMasz cudowne dzieci :)) wzruszająca historia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, że podzieliłas się z nami tą historią. Jestem w takim momencie życia, że dobrze, kiedy ktoś mi czasem przypomni, co tak naprawdę jest ważne. I że ludzie, którzy nas kochają, mogą w nas widzieć coś innego niż widzimy my sami. A żyrafka jest przesłodka:)
OdpowiedzUsuńKasieńko kochana ucałuj mamusię przy najbliższej okazji, bo jest mi bardzo bliska jej natura kobietki a dzieciaczki wyściskaj natychmiast od blogowej cioci, bo cudne są i basta!
OdpowiedzUsuńP.S. Post troszkę zmieniłam, bo napisałam tak niejasno, przez te moje podejście emocjonalne, że naprawdę trudno było zrozumieć o co chodzi. Resztę dopisałam w kom., aby nie mącić.
Ściskam czule :*
Nie na darmo mówi się, że dzieci mają uzdrawiającą moc...Pięknie to napisałaś.
OdpowiedzUsuńA żyrafkę już podziwiałam u obdarowanej - to jedno z moich ulubionych Twoich dziełek, bardzo sympatyczna Ci wyszła :)
Miło czytać, że historia Twojej Mamy dobrze się skończyła, a Jej lęki i obawy rozpłynęły się.
OdpowiedzUsuńMoja Mama też potrafi zachowywać się nieracjonalnie - unika zdjęć jak może, zasłania się i efekt jest taki, że jak ostatnio szukałam Jej zdjęć z dziećmi, to okazało się, że nie ma z czego wybierać. A najgorsze jest to, że nigdy o niczym nie powie, wszystkie problemy chowa dla siebie, a potem są niewesołe niespodzianki;(
A żyrafa przepiękna;) Moje dziecko ma teraz problem, czy molestować mnie, żebym zamówiła jej gołębio-sówkę, czy żyrafę;)
piekna historia, masz super dzieci, a żyrafka moja Ci ona, moja :D dzięki raz jeszcze
OdpowiedzUsuńIle ludzi tyle historii,a jedna bardziej wzruszająca od drugiej ,tylko trzeba chciec przystanąc i posłuchac:))Podziwiam Cię za filcowanie:)to zdecydowanie nie moja bajka:)))a Ty jeszcze jakieś żyrafy,słonie:))masakra:))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIle ludzi tyle historii,a jedna bardziej wzruszająca od drugiej ,tylko trzeba chciec przystanąc i posłuchac:))Podziwiam Cię za filcowanie:)to zdecydowanie nie moja bajka:)))a Ty jeszcze jakieś żyrafy,słonie:))masakra:))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się ,nieraz tak jest ,że w obliczu tragedii ,z pozoru zwykłe słowa wypowiedziane z serca przez kochające cię bezgranicznie maleństwa,mogą zdziałać cuda i od razu świat staje się piękniejszy i kolorowy.
OdpowiedzUsuńŻyrafka cudna,zresztą chwaliłam już na blogu u Ewci,całuski.
Kasiu nawet nie wiesz jak mi się ten wpis Twój wpasował w nastrój. Serdecznie pozdrawiam Twoją mamę i życzę Wam wielu ciepłych i pięknych rodzinnych chwil. A żyrafka jak zwykle urocza. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńKasiu zapraszam do siebie po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńJa Ci tu postawię trzy kropeczki... a resztę napiszę w mailu :*
OdpowiedzUsuńWzruszająca historia.
OdpowiedzUsuńŻyrafka rewelacyjna.
Pozdrawiam.
Łoooo porywające opowiadanie! A mamie życzę dużo uśmiechu na buźce i tak cudownych wnuków każdemu człowiekowi!
OdpowiedzUsuńAle cudna jest Twoja żyrafka. Opowieść naprawdę wzruszająca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jeszcze raz mam w swoim życiu potwierdzenie że dzieci patrzą sercem.Żaden najwspanialszy terapeuta nie jest nieraz w stanie dokonać tego co kochające wnuki.Mam to szczęście zaznać tego.Myślę Kasiu że gdy ta bariera została przełamana to będzie już tylko coraz lepiej.Tego z całego serca życzę Twojej Mamie.
OdpowiedzUsuńŻyrafka prześliczna.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Życie pisze nam różne scenariusze... Wasza historia jest wzruszająca, masz niesamowicie czułe i kochające Dzieci :)
OdpowiedzUsuńA żyrafka cudna!
Pozdrawiam
Potrafisz wywołać dreszcze i wzruszyć do głębi.Uściskaj swoje mądre dzieci:) Żyrafa cudna:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAnia
Bardzo wzruszajaca historia, a zyrafka superaśna:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudowna ta żyrafka a słonik poniżej tak rozbrajający, cuuudowne rzeczy tworzysz dziewczyno. A mamusię uściskaj ode mnie.Ja cztery lata temu miałam operacje , usunięto Mi guza z piersi. Pierś jest zniekształcona , ale tego z pod ubrań nie widać . Co innego twarz.Pozdrawiam weekendowo Dorcia:)
OdpowiedzUsuńBardzo nas wszystkich wzruszyłaś....Nie ukrywam że gniecie mnie coś w gardle...
OdpowiedzUsuńAle tą żyrafkę to na "głodniaka" do Ewuni wyprawiłaś.Widziałam że pożarła pół jabłka!
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
NO I POPŁAKAŁAM SIĘ ..MIŁOŚĆ DZIECIĘCA TO POTĘGA:)))))))))))))))))..ZRESZTĄ KAŻDA MIŁOŚĆ....
OdpowiedzUsuńSłowa czynią cuda życzę zrówka dla mamy i uściski dla wspaniałych wnuków żyrafka cudna pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńKasiu, jaka to piękna opowieść, i tak prosto z życia bliskiej Ci osoby wzięta.
OdpowiedzUsuńWiele pozdrowień
jestes okropna- poryczalam sie. patrzylam na moje bable i ryczalam. kobiecie w ciazy nie powinno sie dostarczac takich emocji. piekne slowa napisalas ...
OdpowiedzUsuńNiezwykle sympatyczna.
OdpowiedzUsuńNiezwykła historia!A dzieci maja to do siebie ze nie umia klamac,ucza sie od Nas,doroslych!Twoja mama nie mogla trafic lepiej ,jesli chciala uslyszec prawde!Czasami ciezko sie odnaleźć w obliczu choroby,trudnej sytuacji.Dzieci pomogły otworzyć mamie oczy.Niech będzie zdrowa,tego jej życzę!A dla Ciebie i dzieci-usciski!
OdpowiedzUsuńPiekna zyrafka!
Wzruszyłam się czytając o twojej mamie. Cieszę się, że wnuki wyleczyły ją skutecznie z kompleksów, to musi być niesamowita kobieta!
OdpowiedzUsuńŻyrafa prześliczna!
Tak, ta historia wzrusza i tak pięknie pokazuje co w życiu jest ważne... Cieszę się że Twoja mama to dostrzegła i życzę jej zdrowia, żeby mogła cieszyć się jeszcze nie jednym dniem babci :)
OdpowiedzUsuńA Tobie Kasiu gratuluję ślicznej żyrafy i zapraszam do mnie - jest okazja przygarnąć jeszcze jedno kocię a co trzy koty to nie dwa ;)
Piękna historia, Twoje dzieciaki muszą być naprawdę wspaniałe! A żyrafka śliczna :)
OdpowiedzUsuńdobry koniec najwazniejszy a zyrafka cudniasta :)
OdpowiedzUsuńśliczna żyrafka :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocza żyrafka- chciałoby się stale ją tulić. Historia bardzo piękna i co ważniejsze z dobrym zakończeniem. Wiele zdrowia dla całej Twojej rodzinki Kasiu:)
OdpowiedzUsuńSmutna historia ale na szczęście kończy się szczęsliwie :) Kiedy nic nie pomaga to własnie dzieci przełamuja lody. Moja ciocia miala podobnie, kilka lat temu wykryto u niej raka w oku i musieli jej wyciąć oko, nie chciała sie z tym pogodzić i straciła sen życia, ale dzieki wnukom własnie odzyskała chęć życia.
OdpowiedzUsuńPiękna żyrafa
Ciepła i piękna opowieść a żyrafa super. Już coraz bliżej dinozaura.
OdpowiedzUsuńWitam.Radość ukryta jest pod powłoką zwykłego, szarego dnia...
OdpowiedzUsuńI to jedynie od Ciebie zależy czy ją znajdziesz czy nie...
Otwórz szeroko oczy,a dostrzeżesz to,
co wniesie radość do Twojego życia...
Pozdrawiam milusio.......Miłego Poniedziałku :-)))
No i się poryczałam. Wspaniała historia... Gratuluje Twojej mamie siły... u mojej mamy guz niestety był najpierw mało złośliwy a potem odrośl już złośliwy bardzo... 2 operacje nic nie dały tzn. chwilowo był spokój a wszystko skończyło się hospicjum.
OdpowiedzUsuńMama znała Blondaskę Gabrysię tylko ze zdjęć usg.
Ściskam Was mocno i podziwiam cud urody żyrafkę :)
Wzruszyłam się, mądre masz dzieci. A żyrafę już chwaliłam na blogu obdarowanej. Pozdrawiam Cię ciepło.
OdpowiedzUsuńPrzesłodka żyrafa! Pozdrawiam! ;o)
OdpowiedzUsuńUgh oczy mi zgwoździały. To mi przypomina podobną historię tylko na odwrót. Mam dobrego przyjaciela Andrzeja ma uszkodzoną przy porodzie kleszczowym twarz. Dużego zeza i nieruchomą górną wargę, co nie przydaje mu uroku. Dużo wysiłku jego rodziców kosztowało by mówił wyraźnie, a jeszcze więcej przyjaciół by nie zamknął się w domu i wyszedł do ludzi. Patrząc na niego bardzo często, nie widziałam jego innego wyglądu. Ale kiedyś byłam świadkiem jak przestraszyła się go dziewczynka. Jej tata napadł na Andrzeja że straszy dzieci, choć on nawet nie spojrzał na ta małą. Było mi wstyd za tego pana i przykro. Nie rozumiałam tej reakcji. Bo ja nie widziałam, "inności" Andrzeja. Żyrafa - słodziak. Pozdrów mamę i ukochaj mądre dzieci.
OdpowiedzUsuńDzieci spojrzały na swoją Babcię sercem, nie oczami. Piękne jest to, co się kocha :) Jakie to szczęście, że Mama wyzdrowiała! Pozdrowienia najcieplejsze dla Szanownej Babci :)))
OdpowiedzUsuńPoryczałam się jak mały dzieciak!!! No wzruszyłam się i mi teraz jakoś tak... melancholijnie? Chyba muszę się odłożyć do łóżka, bo za dużo blogowych wrażeń jak na jeden wieczór dla mnie!
OdpowiedzUsuńAle i tak pozdrów gorąco zarówno swoją Mamę jak i dzieciaki - bo cudów dokonały, a i męża też, bo za ten wyjazd wciąż mu się pamięć i dobre słowo należy :-)
I o sobie nie zapomnij przy tym całym pozdrawianiu!!!
nawet nie wiedziałam,że z filcu można takie cudeńka wyczarować. Bardzo mi się podobają Twoje prace ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam